Pomiń nawigację

25 lipca 2019 r.

Gig economy: Czy praca „na fuchach” zastąpi zatrudnienie na etacie?

Zjawisko gig economy czyli gospodarki opartej na realizacji zadań i projektów, a nie pracy etatowej przybiera na sile. Praca „na fuchach” jest popularna zarówno wśród wysokiej klasy specjalistów, jak i pracowników o niższych kwalifikacjach. Coraz większe znaczenie jako medium w poszukiwaniu i zatrudnianiu pracowników kontraktowych odgrywają dedykowane platformy cyfrowe. Gig economy to jeden z trendów opisanych w 6. edycji raportu Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości pt. „Monitoring trendów krajowych i światowych”.

– Raport PARP przedstawia zagadnienia istotne z punktu widzenia instytucji wspierających innowacje. Znajomość i orientacja w nowych zjawiskach wpływających na funkcjonowanie przedsiębiorstw i całego społeczeństwa pozwala na lepsze, a przez to bardziej efektywne działanie tych instytucji. Wiedza nt. światowych trendów w innowacjach sprzyja lepszemu rozumieniu tych procesów i pomaga elastycznie reagować na pojawiające się wyzwania – mówi Paulina Zadura, Dyrektor Departamentu Analiz i Strategii w PARP.

Zjawisko gig economy rozwija się tam, gdzie rynek pracy znajduje się w fazie transformacji, gdzie standardowe zatrudnienie jest coraz częściej uzupełniane lub zastępowane tymczasowymi pracami. Model gig economy opiera się na „dwustronnych rynkach”, które obsługują dwie grupy – pracowników i klientów. Im więcej jest każdej grupy, tym lepiej dla drugiej. Dwustronne rynki pracy ułatwiają organizację działalności gospodarczej w oparciu o cenę.

Z formy zatrudnienia „na fuchach”, w dużej mierze na zasadach wyboru czy dobrowolności, korzystają tzw. wolni strzelcy lub szerzej – „gigersi”. Sprowadzanie jej do „śmieciowych form zatrudnienia” byłoby błędnym uproszczeniem, chociaż spora część pracowników tymczasowych zmuszona jest angażować się w omawiany model właśnie z powodu braku ofert stałego zatrudnienia. Należą do niej z jednej strony wysokiej klasy specjaliści IT, z drugiej kierowcy świadczący usługi przewozowe w ramach firm typu Uber.

Coraz większe znaczenie jako medium w poszukiwaniu i zatrudnianiu pracowników kontraktowych odgrywają dedykowane platformy cyfrowe. Platformy mogą działać w imieniu różnych pracodawców, oferując sztywne warunki pracy lub umożliwiając prowadzenie negocjacji między pracodawcą i pracobiorcą dotyczące zasad realizacji projektów i sposobu wynagradzania. Na całym świecie jest już ponad 50 mln osób zarejestrowanych na platformach oferujących pracę w formule gig.

„Gigersi” to Millenialsi oraz prawie emeryci, a więc dwie grupy często porównywane jako skrajnie różne. Co ciekawe, ludzie w wieku 55-64 lata są skłonni do elastycznej i niezależnej pracy. Przewiduje się , że w 2025 r. będą stanowić 15 proc. światowej siły roboczej. Drugą grupą manifestującą niezależność zawodową, także z racji braku alternatyw, są millenialsi. W USA około 40 proc. osób samozatrudnionych to właśnie ludzie młodzi.

Gig economy, za pośrednictwem platform, pomaga wielu emigrantom odnaleźć się na oficjalnym rynku pracy. Można zaobserwować wielu obcokrajowców obsługujących przewozy za pośrednictwem Ubera, czy dostawy jedzenia albo usługi kurierskie. Wielu studentów, dzięki elastyczności tej formy pracy może studiować i pracować. Dla specjalistów platformy też są ogromną szansą – koderzy, specjaliści IT czy konsultanci, którzy mogą wykonywać prace z dowolnego miejsca na Ziemi, mają możliwość sprzedać swoją specjalistyczną wiedzę za najwyższą cenę.

Rynek gig pracowników stale rośnie. Szacuje się, że w 2005 r. w USA wynosił on 10 proc., w 2015 r. – 16 proc., a w 2018 r. – więcej niż 30 proc. Do 2020 r. połowa pracowników w USA będzie niezależnymi pracownikami.

– Przyczyn rosnącej popularności gig economy jest kilka. Przede wszystkim to istniejąca luka edukacyjna i w związku z tym konieczność pozyskiwania pracowników na różnych rynkach geograficznych. Drugi z powodów to wejście na rynek pracowników z pokolenia Z, które charakteryzuje się innym niż dotychczasowe nastawieniem do pracy. Millenialsi (pokolenie Y) i postmillenialsi (pokolenie Z) cenią sobie elastyczność pracy zdalnej, czy projektowej. Na rozwój zjawiska ma również wpływ presja na obniżenie kosztów pracy oraz rozwój technologii – wylicza Paweł Chaber, ekspert PARP.

Klasyfikowanie pracowników jako samozatrudnionych, a nie pracowników, ma określone konsekwencje prawne. Pracownicy są uprawnieni do zasiłku chorobowego, ochrony przed niesprawiedliwym zwolnieniem, mają prawo do minimalnego wynagrodzenia. Natomiast samozatrudnieni w wielu przypadkach zarabiają mniej niż wynosi płaca minimalna. Coraz częściej gigersi jednoczą się, by żądać, aby platformy traktowały ich bardziej jak etatowych pracowników. Niektórzy z nich zwracają się do sądów, aby tam przedstawiać swoje prawa.

 

-----------

Raport opiera się na analizie publicznie dostępnych danych, najnowszej literatury z zakresu innowacyjności, w tym także publikowanych przez instytucje stanowiące system wspierania innowacyjności w wybranych krajach.

Może Cię zainteresować

Opublikowano: 25.07.2019 17:23
Poprawiono: 06.08.2019 16:55
Modyfikujący: Konrad Zdanowski
Udostępniający: dawid_cybulski
Autor dokumentów: